Gdy poród się rozpocznie…

Do szpitala dobrze jest jechać, skurcze pojawiają się co 5 minut. Liczymy je od momentu pojawienia się bólu, do momentu pojawienia się następnego, po czasie odpoczynku pomiędzy skurczami. Hardkorowcy jadą do szpitala ze skurczami co 3 minuty, ale osobiście nie polecam takiej sytuacji, szczególnie mamom rodzącym po raz pierwszy. Oczywiście ten moment jechania do szpitala trzeba uzależnić od różnych czynników, np. czy jest noc czy dzień, czy jest to święto czy dzień pracy, czy godzina szczytu czy inna pora dnia, czy szpital, w którym zamierzamy rodzić mieści się w odległości 35 czy 2 km od naszego domu, czy mamy swój samochód, czy musimy jeszcze zagadać z sąsiadem, czy nam pożyczy :)

Udało się! Korków nie było, sąsiad pożyczył auto, szczęśliwie docieracie do szpitala! :)

I tutaj jest moment na to, aby obalić kolejny mit. „A jak nie przyjmą mnie do szpitala?”

Wiem, że ogromna ilość mam panicznie się tego boi. Na pierwszych zajęciach ze szkoły rodzenia, do której przed narodzinami pierwszego malucha chodziliśmy z mężulkiem, padło pytanie od prowadzącej: „Czego, drogie Panie, najbardziej obawiacie się, myśląc o swoim porodzie?” Może niektórych to zdziwi, może innych nie, ale 90% grupy odpowiedziało, że najbardziej boi się, że nie zostanie przyjęta do szpitala. Na marginesie ja odpowiedziałam, że boję się tego, że zwyzywam od najgorszych cały personel szpitalny, mojego ukochanego męża i jeszcze każdego, kto się po drodze nawinie :)

Przeczytajcie i zapamiętajcie, że szpital ma obowiązek przyjąć pacjentkę z zaawansowaną akcją porodową. Jeśli słyszeliście kiedyś opowieści o tym jak kobieta została odesłana do innego szpitala lub po prostu do domu, to nie znaczy, że położne są chamskie, wszyscy jej źle życzą, a ten szpital ma znienawidzić do końca życia. Podam przykład.

Pani Kunegunda jest w zaawansowanej ciąży z pierwszym dzieckiem, mija właśnie 39 tydzień, jest godz. 2.35 w nocy, leży w swoim łóżku z mężem. Nagle czuje, że coś tam w krzyżu zaczyna ją boleć, po kilku minutach czuje, że brzuch też zaczyna boleć. Zrywa się na równe nogi, w nerwach budzi męża i każe zawieźć się do szpitala. Już wcześniej wymyśliła sobie, że będzie to szpital XYZ i że urodzi w sali malinowej z różowymi zasłonkami i wanną z jacuzzi. Przyjeżdżają do szpitala, pani Kunegunda zostaje zbadana przez położną i słyszy: „Proszę Pani, dzidziuś wybiera się już na świat, jednak rozwarcie jest tylko na 1 cm, skurcze pojawiają się co 20 minut, poród może trwać jeszcze nawet kilkanaście godzin. Wszystkie sale porodowe są zajęte, nie zanosi się, aby któryś z tych porodów zakończył się w przeciągu najbliższych dwóch godzin. Dzwonimy do szpitala ZYX, tam są wolne miejsca na porodówce, zarezerwowali dla Pani miejsce i równie dobrze się tam Panią zaopiekują”.

Ciąg dalszy tej opowieści może być różny. A dla pani Kunegundy najważniejsze jest to, że nie została przyjęta do szpitala… Jednak prawda jest taka, że szpital, jeśli nie ma możliwości, nie musi jej w tym momencie wpuścić na blok porodowy. Jeśli pani Kunegunda podczas badania w szpitalnej izbie przyjęć miała skurcze co 2,5 minuty i 6-7 cm rozwarcia to na pewno nikt by jej z tego szpitala nie odesłał!!!

Ok. Teraz trochę czystych faktów. Poród dzieli się na trzy okresy.
I okres rozpoczyna się skracaniem i rozwieraniem szyjki macicy Ten okres dzielimy na 3 fazy:

  • faza wstępna – trwa od 3 do 12 godzin; szyjka macicy skraca się i rozwiera do ok.3-4 cm
  • faza pracy – trwa najwyżej 7 godzin, zwykle znacznie krócej; szyjka rozwiera się do 7-8 cm
  • faza przejściowa – trwa ok. 1 godz lub krócej; dochodzi do pełnego rozwarcia ok.10 cm

II okres to faza parcia, kiedy dziecko wydostaje się na świat; trwa najwyżej od 5 minut do 2 godz.

III okres maleństwo jest już na świecie; teraz musi się jeszcze odkleić i urodzić łożysko; 5-40 min

Jest to schemat, którego zadaniem jest uporządkować postęp porodu. W swoim porodzie zapewne trudno będzie określić, w której fazie szczególnie I okresu porodu jesteś. Tak naprawdę nie jest to tak istotne. Najważniejsze, aby skupiać się na kolejnych skurczach, spokojnie oddychać i pamiętać, że kolejny ból przybliża Cię do chwili, gdy zobaczysz swoje ukochane Maleństwo!
O tym znacznie dokładniej innym razem.

 

Za kilka dni napiszę o hormonach, o tym jak nam pomagają i jak wyjątkowym zjawiskiem jest hormonalny mechanizm w porodzie.

 

Niedługo przed rozpoczęciem porodu…

Poruszę temat dość istotny dla mam i tatusiów oczekujących na narodziny malucha. Temat porodu jest bardzo szerokim zagadnieniem, napisano wiele opasłych książek na ten temat. Chciałabym poruszyć istotne sprawy, które dotyczą porodu fizjologicznego. Nie będzie tu miejsca na zagłębianie się w różne patologiczne sytuacje. O tym napiszę innym razem.

Zacznijmy od jasnego postawienia sprawy. Ciąża jest fizjologicznym stanem w organizmie kobiety, objawem jej zdrowia i kobiecości! Skończmy więc raz na zawsze z bzdurami na ten temat i powiedzmy głośno, że ciąża nie jest chorobą! To jeden z kilku mitów, który czas w końcu obalić!

Poród jest zwieńczeniem 9 miesięcy (ok.280 dni), jakie mały astronauta spędza pod serduszkiem swojej mamy. Każda z mam na pierwszej ciążowej wizycie u ginekologa potwierdza swoje przypuszczenia (lub dowiaduje się:) ), że jest w ciąży. Po chwili położna lub lekarz chwyta (jak jakąś wyrocznię) okrągłe papierowe kółko i oznajmia: „No to termin porodu ma Pani na [np.] 10 grudnia”. Od tej chwili mama, a niedługo później cała rodzinka przeżywa tą datę jak co najmniej datę objawienia. Dlaczego o tym piszę, bo wiem nie tylko z własnego doświadczenia, że kobiety bardzo przywiązują się do tego konkretnego dnia. „10 grudnia, 10 grudnia, 10 grudnia….” Dlatego ważne, aby wiedzieć i pamiętać, że ten przysłowiowy 10 grudnia nie jest wyczarowaną datą, w której na pewno urodzi się Wasze dziecko. Jest to jedynie środkowy dzień terminu porodu. A więc cóż to jest ten termin porodu? Jest to okres dwóch tygodni przed środkowym dniem i dwóch tygodni po nim. Jeżeli ten dzidziuś z 10 grudnia urodzi się 26 listopada to będzie równie pięknym i zdrowym (może jedynie trochę lżejszym), niż gdyby urodził się 16 lub 24 grudnia.

Z pierwszym dzieckiem termin porodu miałam wyznaczony na 26 czerwca. Franio, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, urodził się 12 czerwca w nocy. Dodam tylko, że 3 dni wcześniej zdawałam jeszcze egzaminy na uczelni w innym mieście, a walizka, w którą zamierzałam spakować się do szpitala, leżała zakurzona w piwnicy… :)

W końcu nadchodzi ten wyczekany przez ok. 9 miesięcy moment. Coś się zaczyna… Może czujesz jakieś bóle w krzyżu lub w dole brzucha (podobne do bóli miesiączkowych), może zaskoczona zobaczysz, że tworzy się pod Tobą kałuża wody (wód płodowych). Czy będzie to poród, czy skurcze przepowiadające? Tego niestety nie jestem w stanie powiedzieć. Jeśli odeszły wody, to Wasz dzidziuś w przeciągu kilkunastu godzin z pewnością pojawi się na świecie, jeśli pojawiły się skurcze to nie jest to już takie oczywiste. Na szczęście są sposoby, aby sprawdzić jakimi te skurcze są. Aby dowiedzieć się co to za skurcze wykonaj jedną z poniższych czynności:

  • 15-minutową kąpiel lub prysznic
  • weź tabletkę rozkurczową (np. Nospa)
  • połóż się, odpocznij, zrelaksuj

Jeśli bóle miną znaczy, że poród nie rozpocznie się w najbliższych godzinach. Jeśli natomiast skurcze nie miną, będę stawały się coraz mocniejsze, dłuższe i regularne w czasie, to akcja porodowa została rozpoczęta. Skurcze porodowe są z początku dość nieregularne, nie należy się tym przejmować. Jest to sytuacja naturalna, nasz organizm nie ma w sobie stopera i nie nastawia go po każdym skurczu, aby następny przyszedł, podobnie jak poprzedni, po równiusieńkim odstępie np.83 sekund. Akcja porowa dopiero się rozkręca, przed Wami jeszcze piękny kilku, kilkunastogodzinny czas rodzenia!
Z początku skurcze mogą się pojawiać co 20-25 minut, kolejny może przyjść po 15, a następny znowu po 25 minutach. To wszystko jest normalne i nie oznacza, że dzieje się coś złego. Ważne jednak, aby osoba towarzysząca rodzącej, lub jeśli takiej nie ma, to ona sama, zapisywała godzinę rozpoczęcia kolejnych skurczy. Jest to pomocne, w podjęciu decyzji o tym, kiedy jechać do szpitala, również, aby w szpitalu można było powiedzieć położnym w jakich odstępach przebiegały skurcze.
Poza tym (a może przede wszystkim) po latach taka kartka jest piękną i wzruszającą pamiątką!

C.d.n.  jutro :)